Podium zostanie zapełnione jeszcze tej nocy. Tytuł mistrza świata zapewne około 23 naszego czasu ponownie trafi do teamu Avaya (wcześniej Seagate).
Chyba nikogo, kto śledzi w ostatnich latach mistrzostwa świata to nie dziwi. O drugie miejsce do samego końca będą walczyć Szwedzi z Haglofs Silva i Francuzi z 400Team Naturex. Reszta stawki znowu utknie w Dark Zonie, więc zrobi się ciekawie.
Zespoły ponownie dotarły do etapu wodnego, którego nie można zrealizować nocą, więc Czesi i Estończycy nocują na jednym z punktów w porcie, w środku odcinka (około 3 godziny przewagi nad resztą), a kolejnych 7 zespołów będzie czekać do rana w strefie zmian przed tym etapem. Mamy więc pierwszą trójkę i kolejne dwa miejsca raczej zajęte, ale potem 7 teamów ruszających o jednej godzinie – wszyscy będą już mieli odhaczony obowiązkowy sen, więc zapowiada się mocne ściganie. To razem 12 miejsc, które na 90% można skreślić, oczywiście chyba, że ktoś się wycofa. Po drodze między tymi wszystkimi zespołami i „naszą” grupką jest jeszcze rosyjski Red Fox – zespół, który na początku ścigał się w czubie stawki, ale potem przebił packraft, utknął w kanionie 1 km przed końcem Dark Zony i od ponad 2 dni goni pierwszą dziesiątkę.
Na co mogą liczyć Polacy?
Adventure Tropy Team ma niestety niewiele zaliczonego snu, brakuje im jeszcze 6,5 godziny, bo nic z tego, co przespali w trakcie poprzedniej Dark Zony nie wliczyło się do puli, ponieważ byli poza punktami z obsługą. Docierają do końca trekkingu i jest godzina około 23:30 tamtejszego czasu.
Przed nimi zjazd rowerem, odcinek „hike a bike”, jaskinia (1h), dalszy zjazd rowerem i dojazd wzdłuż wybrzeża do punktu. Razem 8-10 godzin. Potem kawałek trekkingu, dwa zjazdy linowe i dopiero strefa zmian przed kajakiem – 1 godzina.
Etap kajakowy jest otwarty do 19-tej, najlepsi pływają 6 godzin, ale powiedzmy sobie szczerze – jako naród w rajdach nie słyniemy z mocnego wiosłowania, niech to będzie dla naszych czas 7:30. Co trzeba zrobić, żeby zdążyć przepłynąć przed Dark Zonem? Policzmy…
Godzina 19 – 7:30 = 11:30 – o tej godzinie trzeba wsiąść na kajak, żeby czuć się bezpiecznie.
11:30 – 0:30 = 11:00 – o 11 trzeba wejść do strefy zmian przed kajakiem.
11:00 – 1:00 = 10:00 – o 10 trzeba wyjść na trek i liny.
10:00 – 0:30 = 9:30 – o 9:30 trzeba skończyć rower i w pół godziny złożyć rowery i ogarnąć się na kolejny etap.
9:30 – 9:00 = 0:30 – czyli musieliby się ogarnąć w godzinę od wejścia do strefy zmian, do której dotarli i bez snu ruszyć dalej, żeby zdążyć przed Dark Zonem. Obawiam się, że to niestety nierealne, bo na ich miejscu pierwsze o czym bym pomyślał teraz, to odhaczyć 4 godziny snu, skoro jest środek piątej nocy. Ale może to wszystko, co tu rozpisałem policzyli, poczuli zastrzyk adrenaliny i pojadą. W bardzo podobnej sytuacji są jeszcze 3 zespoły w ich okolicy.
Najsensowniejsze rozwiązanie?
Realnie patrząc, myślę, że wyrobienie się przed Dark Zonem jest poza zasięgiem, ale zrobienie połowy kajaka już jest możliwe. Mogliby więc położyć się spać na 2 godziny, przejechać i przepłynąć do CP17, tam przespać brakujące im kolejne 4 godziny (i resztę nocy), a gdyby tam dotarli, to najprawdopodobniej odcięliby goniące ich ogony. Ruszając kolejnego dnia mieliby 3 godziny przewagi nad resztą i spokojną drogę „do domu” i ścigaliby się o miejsca 14-17. Brzmi jak plan. Trzymam kciuki za realizację!