Jest weekend, więc czasu jakby więcej. Co prawda pogoda nie zachęca do siedzenia w domu, ale jakby się coś popsuło to podrzucamy 4 propozycje filmów drogi, które warto zobaczyć.
W objęciach węża
Jedna rzeka, jedna lecznicza roślina i dwaj naukowcy, którzy przemierzają Amazonię w jej poszukiwaniu. Mamy też dwie płaszczyzny czasowe: pierwszy z naukowców trafia tam w latach 20-tych XX wieku, drugi kilkadziesiąt lat później. Ich przewodnikiem jest ten sam Indianin. Wszystko brzmi jak dobrze nakręcone kino przygodowe. A jednak nie do końca. Reżyser nie ukrywał, że do nakręcenia filmu skłoniło go zmęczenie zachodnim światem. Szybko przekonujemy się, że nie o podróż i przygody tu chodzi. Po drodze mijamy plantacje kauczuku, okaleczonych Indian pracujących na nich, katolickie misje, w których wiesza się grzeszników. Nie da się nie zauważyć, że kolonizowanie było dość fatalnym pomysłem, a zamiast postępu przyniesiono na te tereny ból, cierpienie i zdziwaczenie. Totalnie najlepszy film ostatnich miesięcy!
Jak dogonić szczęście
Trzydziestokilkuletni psychiatra odkrywa, że jest już znudzony swoim wygodnym, poukładanym życiem. Wyrusza więc w podróż, żeby odkryć co czyni ludzi szczęśliwymi. I już. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Jest za to lekki i przyjemny film drogi.
Piknik z niedźwiedziami
Facet w wieku… prawie każdym czasem tak ma, że musi gdzieś pójść. Najlepiej daleko. Pokazać, że może. Udowodnić sobie, że… jeszcze może. Tym razem w podróż wyrusza autor książek podróżniczych. Chyba lekko przerażony starością postanawia zrobić w swoim życiu coś wielkiego, rusza więc na Appalachian Trail – liczący około 2200 km szlak, z którym od czasu do czasu mierzą się różni biegacze. Nie tak dawno np. Scott Jurek. Nasz bohater, lekko przymuszony przez żonę, znajduje sobie kompana niedoli, trochę schorowanego, lekko kulawego kolegę z młodości. Stanowią niebywale przygodowy duet. No i idą. Bardzo lekko, bardzo sentymentalnie.
Zjawa
Byłam zachwycona książką, więc w końcu sięgnęliśmy po ten nagrodzony 3 Oscarami film, który został nią zainspirowany (pewnie sięgnęliśmy jako ostatni:)). Jest rok 1822. Podróżnik i traper Hugh Glass, prowadzi grupę myśliwych, którzy polują, żeby zdobyć skóry zwierząt, cenny wówczas towar. Któregoś dnia zostaje zaatakowany przed niedźwiedzia, który zadaje mu dotkliwe rany. Dwaj towarzysze, którzy mieli się nim opiekować, okradają go i zostawiają na pewną śmierć. Nie umiera jednak, wyrusza za to w długą drogę śladem myśliwych by wymierzyć sprawiedliwość. Brzmi banalnie, historia oparta jest jednak na prawdziwych wydarzeniach. Tym bardziej szacun za siłę woli i wytrwałość. Przy okazji głównej fabuły, nie da się nie zauważyć realiów panujących wówczas na tamtych terenach, co było ważne, a jak totalnie bez wartości było życie Indian. Film dobry, chociaż jak to zazwyczaj bywa, nie dorównuje książce.